piątek, 10 lutego 2017

Od Immortal

            Nigdy nie lubiła zimy. Zima oznaczała mróz i śnieg, a co za tym idzie, utrudniała polowanie. Dlatego teraz z nieufnością przyglądała się białym płatkom, osiadłym na wszystkim wokół. W swojej zwierzęcej postaci nie odczuwała takiego zimna jak w ludzkiej, dlatego też teraz spokojnie siedziała swoimi czterema literami w śniegu, nie bojąc się, że coś sobie odmrozi. Musiała przyznać, że gruba sierść na coś się przydawała, chociaż noszenie jej latem było prawdziwą katorgą.
            Nie, żeby narzekała. Przez ostatnie lata przyzwyczaiła się do wad i zalet każdej pory roku. Zdążyła się dobrze zahartować, więc marne minus dwa stopnie nie robiły na niej większego wrażenia, zwłaszcza, że nie raz surowe mrozy osiągały o wiele bardziej imponującą temperaturę. Takie dni Immortal spędzała skulona w porzuconym domku, który obrała za swoją kryjówkę, okrywając się kilkoma nadgryzionymi przez szczury kocami.
            Uniosła łeb i przyjrzała się ciemniejącemu niebu. Zmierzch miał zapaść już niedługo. Dzisiaj była pełnia, jej ulubiony dzień każdego miesiąca. Nie ważne, czy słońce, deszcz czy zawieja, ona zawsze wychodziła z kryjówki i przez kilka godzin obserwowała okrągły księżyc na tle ciemnego nieba. Obecnie szczęście jej sprzyjało, więc Immortal uznała, że nie musi się martwić o nagłe załamanie pogody.
            Zanurzyła pazury w warstwie śniegu i powoli przesunęła łapę do przodu, uważnie przyglądając się zostawionym przez siebie śladom. Żłobienia były nierówne, jednak wbiły się na tyle głęboko, by odkryć kawałek zamrożonej trawy. W duchu westchnęła, po czym zaczęła energicznie rozdrapywać te miejsce. Zapewne wyglądała idiotycznie, skrobiąc pazurami w prawie nagi, lodowaty kawałek gleby, jednak miała to, kolokwialnie mówiąc, gdzieś. Przybliżyła nos do ziemi, węsząc i starając się poczuć chociaż najsłabszą woń kwiatów, trawy, piasku, czegokolwiek związanego z wiosną.
            — Hm, witaj? — usłyszała. Podniosła łeb, bez zbędnych emocji spoglądając na nowo przybyłego człowieka. Mówił chłodnym, lekko zachrypniętym, seksownym głosem. Charakterystycznie uniesione brwi świadczyły o tym, że chłopak, a tak właściwie to już prawie mężczyzna oczekuje odpowiedzi bądź jakiegokolwiek znaku, że nie jest głuchoniema ani niewidoma i zarejestrowała jego obecność tutaj. Uznając, że nie może być nieuprzejma, zlustrowała wzrokiem jego wysoką sylwetkę odzianą w ciemne ubrania, jednocześnie skupiając się na mrowieniu, które odczuwała w łapach. Pozwoliła, by uczucie rozprzestrzeniło się, a chwilę później gorąco oblało całe jej ciało. Poczuła, jak jej członki się rozciągają, ciało zmienia kształty, a całe futro znika. Wydawać by się mogło, że minęło więcej czasu, choć tak naprawdę powrót do ludzkiej postaci zajął jej zaledwie kilka sekund. Podniosła się z kolan, po czym stanęła przed nowym towarzyszem wyprostowana i całkiem naga. Spojrzała w jego tęczówki z dużą pewnością siebie. W jej oczach dało się ujrzeć iskierki rozbawienia.

Shawn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz