Nigdy nie lubiła zimy. Zima
oznaczała mróz i śnieg, a co za tym idzie, utrudniała polowanie. Dlatego teraz
z nieufnością przyglądała się białym płatkom, osiadłym na wszystkim wokół. W
swojej zwierzęcej postaci nie odczuwała takiego zimna jak w ludzkiej, dlatego
też teraz spokojnie siedziała swoimi czterema literami w śniegu, nie bojąc się,
że coś sobie odmrozi. Musiała przyznać, że gruba sierść na coś się przydawała,
chociaż noszenie jej latem było prawdziwą katorgą.
Nie, żeby narzekała. Przez ostatnie
lata przyzwyczaiła się do wad i zalet każdej pory roku. Zdążyła się dobrze
zahartować, więc marne minus dwa stopnie nie robiły na niej większego wrażenia,
zwłaszcza, że nie raz surowe mrozy osiągały o wiele bardziej imponującą
temperaturę. Takie dni Immortal spędzała skulona w porzuconym domku, który
obrała za swoją kryjówkę, okrywając się kilkoma nadgryzionymi przez szczury
kocami.
Uniosła łeb i przyjrzała się
ciemniejącemu niebu. Zmierzch miał zapaść już niedługo. Dzisiaj była pełnia,
jej ulubiony dzień każdego miesiąca. Nie ważne, czy słońce, deszcz czy zawieja,
ona zawsze wychodziła z kryjówki i przez kilka godzin obserwowała okrągły
księżyc na tle ciemnego nieba. Obecnie szczęście jej sprzyjało, więc Immortal
uznała, że nie musi się martwić o nagłe załamanie pogody.
Zanurzyła pazury w warstwie śniegu i
powoli przesunęła łapę do przodu, uważnie przyglądając się zostawionym przez
siebie śladom. Żłobienia były nierówne, jednak wbiły się na tyle głęboko, by
odkryć kawałek zamrożonej trawy. W duchu westchnęła, po czym zaczęła
energicznie rozdrapywać te miejsce. Zapewne wyglądała idiotycznie, skrobiąc
pazurami w prawie nagi, lodowaty kawałek gleby, jednak miała to, kolokwialnie
mówiąc, gdzieś. Przybliżyła nos do ziemi, węsząc i starając się poczuć chociaż
najsłabszą woń kwiatów, trawy, piasku, czegokolwiek związanego z wiosną.
— Hm, witaj? — usłyszała.
Podniosła łeb, bez zbędnych emocji spoglądając na nowo przybyłego człowieka.
Mówił chłodnym, lekko zachrypniętym, seksownym głosem. Charakterystycznie
uniesione brwi świadczyły o tym, że chłopak, a tak właściwie to już prawie
mężczyzna oczekuje odpowiedzi bądź jakiegokolwiek znaku, że nie jest
głuchoniema ani niewidoma i zarejestrowała jego obecność tutaj. Uznając, że nie
może być nieuprzejma, zlustrowała wzrokiem jego wysoką sylwetkę odzianą w
ciemne ubrania, jednocześnie skupiając się na mrowieniu, które odczuwała w
łapach. Pozwoliła, by uczucie rozprzestrzeniło się, a chwilę później gorąco
oblało całe jej ciało. Poczuła, jak jej członki się rozciągają, ciało zmienia
kształty, a całe futro znika. Wydawać by się mogło, że minęło więcej czasu,
choć tak naprawdę powrót do ludzkiej postaci zajął jej zaledwie kilka sekund.
Podniosła się z kolan, po czym stanęła przed nowym towarzyszem wyprostowana i
całkiem naga. Spojrzała w jego tęczówki z dużą pewnością siebie. W jej oczach
dało się ujrzeć iskierki rozbawienia.
Shawn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz