piątek, 24 lutego 2017

Nowy członek - Daniel Dornan!

Kontakt : Shairenn [H]
Imię :
Jego imię to jedna wielka tajemnica. Nie wyciągniesz od niego od tak wszystkich informacji, o nie. Nie lubi o sobie mówić, więc zawsze stara się jakoś wywinąć od musu przedstawienia się. Jest strasznie uparty i zawsze ciężko go do czegoś przekonać więc nie licz, że uda ci się go przekupić. Jak to się mówi - "Dowiesz się w swoim czasie.". Może kiedyś przedstawić ci się w najmniej oczekiwanym momencie. Nawet podczas jakiejś walki mruknie swoje imię, a ty nie będziesz za bardzo wiedział co oznaczają te słowa. Daniel - To jego imię. Dumne, niby takie...Popularne i nie zbyt oryginalne, ale do niego pasuje prawda? Dornan, to jego nazwisko. Czy można by jakoś je skrócić? Na pewno nigdy nie mów na niego Dornan, to go strasznie irytuje. Wiele osób które go znają, wolą mówić po prostu Janiel. Nie wiadomo czemu, ale chyba to miała byś jakaś śmieszna ksywka która będzie go wkurzać. Jednak jest przeciwnie - on lubi gdy się tak na niego mówi. A, zapamiętaj jeszcze jedną małą rzecz - Nigdy Danieluś, Danielek ani nic takiego, chyba że chcesz zginąć wolną i bolesną śmiercią.
Płeć : Tu nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości. Przecież od razu widać, że nasz Daniel to mężczyzna? Może pod psią formą z daleka nie byłbyś co do tego pewny, ale gdy usłyszysz jego głos i bliżej go obejrzysz na pewno już się nie pomylisz.
Wiek : No cóż, mówią że jest już stary. Ale 21 lat pod ludzką formą to przecież nie jest jeszcze tak dużo prawda? Nadal cieszy się życiem młodzieńca. Pod psią formą - 4 lata.
Rasa : Emm..Ciężko powiedzieć jakiej jest rasy. Na pewno nie czystej, gdybyś tak powiedział zrobiłbyś wielki błąd. Jego rodzina ma coś związanego z border collie, owczarkami niemieckimi i o dziwo - wilkiem. Nie będę wam tu wypisywać drzewa genealogicznego, powiem wprost - Mieszaniec.
Głos : Nie jedni twierdzą, że głos do niego nie pasuje. No ale cóż, tak chciał los Ed Sheeran .
Stanowisko : Na początku wahał się. Myślał nad jakąś rolą w wojsku, jakiś strażnik, może żandameria...Ale stanęło na tym że został Zwiadowcą. W cale nie żałuje swojego wyboru, lubi taką pracę.
Aparycja : Otóż, zarówno pod formą psa jak i człowieka Daniel nie wyróżnia się jakoś specjalnie z wielkiego tłumu. Nawet dla niego to i dobrze, nie cierpi zwracać na siebie uwagi, chodź dosyć często, nawet nie wiedząc kiedy to robi. Nie wychwala swojego wyglądu, uważa nawet sam że jest do dupy. Nie raz chciałby coś zmienić w swoim wyglądzie no ale...Hajsu brak :v
Pod postacią psa - Jako czworonóg Daniel jest rudo-czekoladowym pseudo-borderem. Ma żółto-brązowe, czarujące oczy. Ma jedno ucho oklapnięte, a drugie stojące. Pysk ma bardzo rozjaśniony biszkoptowym odcieniem. Na jego czubku, znajduje się nie za duży, idealny czekoladowy nos. Nad oczami ma coś podobnego do "brwi" jednak mówi na to - Jasne plamki nad oczami. W takim samym odcieniu co pysk ma skarpetki na łapach, i zakończenie ogona. Jest całkiem wysoki, jak na mieszańca border collie. Wysoki jest na całe 67 cm *w kłębie* , przez co niektórzy mówią że jest pół-wilczurem. No i oczywiście nie da się nie zauważyć Znamienia, które ma na lewym barku. Po czym to znamię ? Jako człowiek posiada tam tatuaż, ale to znajdziecie niżej.
Pod postacią człowieka - Jako człowiek ma dosyć ciekawy wygląd. Czarne, gęste włosy które musi codziennie czesać na lewą stronę nie raz przeszkodziły mu w zobaczeniu czegoś. Jego grzywka którą zawsze ma na specjalnym żelu uwielbia włazić mu w oczy. Ma czarne brwi, a prawa jest nietypowa. Ma bowiem ją nieco zmodyfikowaną, taką niespotykaną. Brew jest na tyle długa, że Daniel postanowił na jej końcu "wyciąć" (czy jak to tam się mówi :v) dwa okrągłe znaczki. Jego oczy są koloru niebieskiego. Tak, rzadko się zdarza że postać ludzka i psia ma inny kolor oczu, ale widocznie Daniel właśnie jest taki rzadki. Ma mały, zgrabny nos i kształtne czerwone usta. Ma mięśnie, chodź rzadko je pokazuje. Lubi chodzić na siłownie. Ogółem - jest dobrze zbudowany, muskularny *nie aż tak xd* . Jest wysoki, chyba najwyższy z całej jego rodziny. Wielki jak dąb, na prawie sto osiemdziesiąt sześć centymetrów. Ubiera się najczęściej w szare, białe bądź jasnożółte bluzy. Rzadko kiedy widać go w kolorowych spodniach. U niego przeważają ciemne kolory, dlatego zawsze na sobie ma swoje ulubione czarne spodnie.
Charakter : Daniel nigdy nie lubił wchodzić komuś w paradę. Zawsze trzyma się swoich ścieżek, nie cierpi wręcz, kiedy ktoś przeszkodzi mu w jego samotnym spacerku. Świetnie odnajduje się w terenie, stara się myśleć logicznie i nigdy, ale przenigdy nie postępuje pochopnie. Zanim coś zrobi pomyśli z 5 razy, wymyśli kilka zakończeń i wybierze jedno najsensowniejsze. Jest bardzo uważny i ostrożny. Rzadko kiedy się zdarzy że wpadnie w jakąś pułapkę. Zawsze jest opanowany i spokojny jednak wie w której chwili skończyć bycie poważnym Danielem i staje się żywszy. Uwielbia imprezować i balować, uważa że to jego żywioł. Pomimo tego, nie jest zbyt rozmowny. Jeżeli nie macie wspólnych tematów do rozmów to lepiej nie zaczynaj bezsensownej gatki, bo wiedz że oleje cię zwyczajnie i sobie pójdzie. Nigdy nie przejmował się losem innych, ale od czasu do czasu umie okazać skruchę. Ma takie dni, kiedy jest wredny i chamski. Jednak mijają one szybko, nawet nie mrugniesz okiem a powróci do normalnej miny. Nigdy nie był zbyt radosny i wesoły, jeżeli już musi to zaśmieje się czy uśmiechnie, ale bez powodu na pewno nie zacznie się głośno śmiać. Nie cierpi zwracać na siebie uwagi. Jest wstydliwy. Niektórzy faceci są wrażliwi, ale jego nic nie ruszy. Jest jak z kamienia. Nie pamięta kiedy ostatnio uronił łezkę. Może jak był dzieciakiem. Właśnie otóż to. Jest twardy i zawsze pewny siebie. Myśli że wszystko umie i może, czasem lubi się popisać ale nie za często mu to wychodzi. Rozbawić go jest łatwo, ma poczucie humoru. Ale kiedy ma zły dzień lepiej nie być w pobliżu.
Partner : Mówią że człowiek bez miłości, jest jak drzewo bez liści. Oschłe, zimne, ponure...I Danielowi się to podoba. Jak na razie nie ma nikogo, kto przykuł jego uwagę. Trzyma swoje uczucia mocno na wodzy, i nie puści ich dla byle kogo...
Rodzina : Nie do końca ją pamięta, ale ja jestem bogiem, wiem o nim wszystko więc wam powiem.
~ Rodzice : Emma & Jason Dornan.
~ Rodzeństwo : Czy miał rodzeństwo? No właśnie, nie miał rodzeństwa. Był jedynakiem. Z jednej strony się cieszył, że nie musiał nikogo niańczyć, ale z drugiej chciałby mieć jakiegoś brata.
Ekwipunek : Telefon :v , Scyzoryk x1, Mały łuk x1.
Historia : Za szczeniaka ktoś podał mu jakiś eliksir. Zaczął przemieniać się w człowieka. I tak wygląda jego historia, nie lepiej dowiedzieć się czegoś od niego samego? A, no tak..Przecież i tak nic wam nie powie. No to tak. Urodził się w zimę, sam nie wie gdzie dokładnie. Dorastał pod okiem wesołych i radosnych rodziców, ale po klęsce żywiołowej jego rodzina znikła. Błąkał się po świecie pod formą człowieka, bo tak było mu łatwiej. Pracował tu i tam, zarabiał...Ale znudziło mu się życie jako prawilna osoba. Zaczął buntownicze życie. Chodził na imprezy, balował, upijał się...Mieszkał pod postacią psa w jakiejś starej szopie. Wreszcie ruszył z miejsca. Znalazł sforę, w której jak się okazało są tacy sami odmieńcy jak on. Przyjęto go, i do tej pory tu mieszka.

czwartek, 23 lutego 2017

Od Barril de Oro - CD opowiadania Kalipso

    Przechadzałam się właśnie w pobliżu gdy usłyszałam krzyk dziewczyny. Kalipso. Szybko wybiegłam zza drzew i stanęłam przed nią wyprężona. Po chwili od razu się rozluźniłam splatając ręce przy piersi.
- Spokojnie. - zaśmiałam się kiwając głową.
- Przepraszam. - podrapała się na głową. - Jestem bardzo wyczulona na takie odgłosy.
- Rozumiem. Mam podobnie. - zbliżyłam się do niej wyrywając z ręki notes. - Co tam masz? - zapytałam.
- Nic ciekawego. - nawet nie próbowała mi go odebrać. - Szukam paru roślin z obrazków.
- No co ty. - popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. - Odkryłaś nam tyle terenów i  żadna z tych roślin nie rzuciła ci się w oczy?
- Nie zwracałam na to uwagi. - zaśmiała się.
- A ja owszem. - oddałam jej notes. - Chodź.
     Zaprowadziłam ją do ogrodów botanicznych, które mieściły się poza terenami stada. Było tam sporo roślinności. Kali na pewno znajdzie tu coś czego szukała. Przysiadłam na wysokim kamieniu i podciągnęłam kolana pod samą brodę.
- Idź szukać. - machnęłam do niej ręką już jak była daleko. - Poczekam tu.
- Niedługo wracam. - odkrzyknęła i zniknęła mi z oczu.
Zarzuciłam sobie czerwony kaptur na głowę. Wyciągnęłam z torby duży zeszyt a także ołówek. Położyłam zeszyt na kolanach po czym zaczęłam kreślić na nim coś ołówkiem. Z początku nie miałam pojęcia co chcę uzyskać tymi liniami. Jakie kształty. Zrezygnowana spojrzałam przed siebie z grymasem na twarzy. Wtem ujrzałam to coś. To coś co zechciałam uchwycić na moim rysunku. Wielki jeleń, który skrył się za drzewem. Poroże miał tak ogromne i powykręcane w różnych kierunkach że aż podskoczyłam z zachwytu. Najszybciej jak mogłam rysowałam jelenia na jednej z kartek. Mój wzrok latał od jelenia do zeszytu. W końcu, cała spocona, spojrzałam zadowolona na rysunek. Zwierzę wyglądało tak samo jak to za drzewem. Zdążyłam ostatni raz zerknąć na pięknego jelenia kiedy zwiał w popłochu. Byłam z siebie zadowolona. Poczułam na karku czyjś oddech.
- Podoba ci się? - zapytałam.
- Bardzo! - krzyknęła Kalipso po czym usiadła obok mnie. - Patrz co znalazłam. - pokazała mi dłonie pełne kolorowych i pachnących kwiatów.

Kalipso? Z weną słabo ale może być chyba XD

piątek, 17 lutego 2017

Od Akiry - CD opowiadania Immortal

Akira pochylił się lekko do przodu i szybko zweryfikował sytuację jaka przed chwilą miała miejsce. Jeszcze niedawno mijająca go dziewczyna, teraz leży na ziemi, z nogą wśród korzeni. Chłopak przykucną, kładąc jedną rękę na kolanie, drugą podtrzymując podbródek. Próbując zachować równowagę, klękną na obydwa kolana i pogładził konar. Westchnął cicho i położył drugą rękę. Nie miał pojęcia czy na odgięcie drzewa będzie miał wystarczając siły. Zawsze trzeba próbować. Uśmiechnął się w stronę dziewczyny, jednak ta nie zarejestrowała tego, ponieważ jej wzrok skupiał się na nodze. Akira złapał obydwiema rękoma za jedną część 'pułapki', po czym mocno pociągną. Czuł, że konar w jakimiś minimalnym stopniu odgiął się, jednak było to za mało, aby ciemnowłosa mogła spokojnie wyjąć kończynę. Zacisnął zęby, złapał mocno i ponowił swoją pracę. Tym razem dała ona wymarzony przez niego skutek. Inaczej, Akira, posiadałby wyrzuty sumienia, które wielkością przypominałyby morze lub ocean. Dziewczyna zwinnie wyjęła kończynę, rękoma odsuwając się do tyłu. Blondyn podparł swoje ciało rękoma, a głowę uniósł ku górze, uśmiechając się lekko. Zaraz jednak podniósł się i staną obok ciemnowłosej. Położył delikatnie rękę na jej ramieniu, by zwrócić na siebie jej uwagę.
- Zawołać lekarz? - zapytał spokojnie, patrząc jak dziewczyna, podpierając się rękoma, usiłuję wstać. Skutek tego jest tyko jeden, znów upada, by zaraz znów próbować wstać. Akira westchnął i kucnął, łapiąc jej rękę, założył ją sobie na barki, pomagając ciemnowłosej wstać.
- Masz szczęście, że jesteśmy niedaleko wioski - powiedział, zaczynając powoli iść, dostosowując swój krok, do kroku towarzyszki.
- Tak - cicha odpowiedź, przez zęby uświadomiła chłopaka, że nie mogą marnować chwili, na durnoty. Po przejściu kilku metrów, Akira, zrozumiał, że jak tak dalej pójdzie, to ciemnowłosej zagoi się noga, niż oni znają się u Kali. Westchnął i przystaną. Nie miał pojęcia, czy jego chude jak patyki nóżki na to pozwolą.Uśmiechnął się niezręcznie i ręką podrapał się z tyłu głowy. Szybko odwrócił się tyłem, lekko pochylił, rękoma opierając się o kolana, po czym obrócił głowę w lewo, kątem oka rejestrując poczynania dziewczyny. Ta delikatnie przechyliła głowę, luzując lekko zmarszczone brwi.
- Nie mamy czasu, siadaj - westchnął. Ciemnowłosa położyła mu rękę na plecach. Akira miał nadzieję, że dziewczyna nie pomyślała o nim jak o jakimś pedofilu, który chce robić sprośne rzeczy na otwartej przestrzeni.
Dziewczyna usadowiła się na plecach Akira, a ten wyprostował się, próbując złapać równowagę. Czuł, że długo tak nie da rady, więc od razu zaczął iść szybkim krokiem w stronę Kalipso.

Immortal? Meh, brak pomysłu trochę.

czwartek, 16 lutego 2017

Od Kalipso

Z największym spokojem przechodziłam przez dzielnice miasta ( w formie ludzkiej ). Nie spodziewałam się jakiejś niespodzianki ponieważ droga była mi dobrze znana. W pewnym momencie po mojej lewej stronie zauważyłam hycla, dosłownie w ostatniej chwili powstrzymałam się przed transformacją w suczkę.
- Spokojnie, tu jest dużo ludzi... Zdecydowanie za dużo, a cel jest tak blisko! - szepnęłam. Spojrzałam podejrzliwie na gościa i zniknęłam za rogiem. Moim oczom ukazał się duży dwupiętrowy budynek - biblioteka miejska.
Dokładnie tydzień temu udało mi się zarobić małą sumę pieniędzy, po pewnym namyśle postanowiłam kupić sobie kartę biblioteczną. Śmieszne jest to, że według niej:
- nazywam się Katarzyna Kowalska ( śmiechu warte...);
- mieszkam na niezbudowanym osiedlu;
- mój numer telefonu to numer Telepizzy.
Bibliotekarki nie wymagały dowodu itp. ale według mnie powinny chociaż coś zauważyć, nieważne...
Przeszłam przez pierwszą salę kierując się do pewnego stojaka z książkami w dziale medycyny, delikatnie przejechałam palcami po grzbietach książek. Było tu wiele nudnych tomów, ale dzięki temu można było odczuwać większą radość znajdując jakieś naprawdę ciekawe dzieło. Tym razem wpadła mi w oko gruba księga pt.: "Encyklopedia roślin i ich zastosowania". Przejrzałam kilka już pożółkłych stron, już po pięciu minutach zdałam sobie sprawę ile przydatnej wiedzy ona posiada. Podeszłam do lady, bibliotekarka spojrzała na mnie ze zdziwieniem i poprosiła o kartę biblioteczną. I już po kilku minutach maszerowałam w stronę lady.
***
Położyłam opasłe tomisko na podniszczone biurko i zabrałam się do czytania. Już pod wieczór postanowiłam, że następnego dnia pójdę da poszukiwanie niektórych leczniczych roślin, przerysowałam te najciekawsze i położyłam się do łóżka. Razem z pierwszym promieniem słońca zerwałam się z posłania, wzięłam plecak i ruszyłam w drogę, lecz już na pierwszym kilometrze zdałam sobie sprawę, że jestem obserwowana.
- Wiem, że tu jesteś! - krzyknęłam. Minutę później zobaczyłam postać dosyć dobrze znanej mi z widzenia przywódczyni sfory - Barril de Oro.


Barril de Oro?

środa, 15 lutego 2017

Od Barril de Oro - CD opowiadania Immortal

   Spojrzałam na dziewczynę pytającym wzrokiem. Ona zrobiła zawadiacki uśmieszek i zdejmując pelerynę zmieniła się w suke. Zręcznie złapałam w ręce kawałek materiału i zarzuciłam z powrotem na siebie.
- No dalej Barr. - już używa zdrobnienia. No cóż. Machnęła łapką znacząco wskazując na to bym również zmieniła postać.
Przewróciłam oczami i zrobiłam to. Skórę pokryła biało-szara sierść a zamiast stać na dwóch nogach, stałam na czterech silnych łapach. Wyszczerzyłam sympatycznie kiełki i pozwoliłam Imm wyznaczyć drogę. Większość terenów znała już po częściowym oprowadzeniu. Prowadziła mnie gdzie ją dusza poniesie. Na to przynajmniej wyglądało. Co chwila zmieniała kierunek skręcając za drzewem w lewo lub w prawo. To krążenie w kółko bez celowo było dla mnie stratą czasu.
- Chciałaś zrobić coś szalonego, nie? - zapytałam w końcu siadając na cztery litery.
- No tak. - zatrzymała się w końcu.
- Może w inny sposób zrobimy to COŚ. - mruknęłam. - To co teraz robimy nazywa się bardziej szukaniem jakiegokolwiek śladu szaleństwa.
Immortal spojrzała na mnie zdziwiona i uchyliła wargi by coś powiedzieć lecz szybko się wtrąciłam.
- Nie ważne. Jedyne miejsce gdzie może być zabawnie jest po drugiej stronie lasu. - wzruszyłam ramionami. - Idziesz?
Suka szybko pokiwała łbem i ruszyła za mną.
   Niedługo po tym stałyśmy już na sporym wzgórzu, który prowadził do przepaści. Nie zupełnie była to przepaść. Na samym dole znajdowało się głębokie jezioro, do którego zawsze stąd skakałam. Położyłam torebkę i pelerynę na ziemi. Stanęłam na krawędzi i jeszcze przez chwilę pozwoliłam wietrze zabawić się moją sierścią. Cofnęłam się aby wziąć rozbieg i skoczyłam. Przez chwilę czułam jakbym szybowała. Następnie zaczęłam spadać. Gdy zanurzyłam się w wodzie byłam już rudą, nagą dziewczyną. Przyłożyłam ręce do ust po to by mój głos wydobył się głośniej.
- No dalej Imm! - zaśmiałam się.
- Zrobię to lepiej! - parsknęła JUŻ dziewczyna gdy nabierała rozpędu. Kilka sekund i woda rozpluskiwała się wokół mnie. Otarłam rękoma oczy z wody i zaczęłam szukać dziewczyny. Nigdzie jej nie widziałam. Nagle coś pociągnęło mnie ku dnu. Otworzyłam oczy żeby zbadać sytuację. Byłam pod wodą a za nogi trzymała mnie rozbawiona dziewczyna.

Immortal? Ziro weny :<

Od Kalipso - CD opowiadania Akiry

Przez dźwięk alarmu można było ogłuchnąć, ale na szczęście udało mi się usłyszeć jak tamten chłopak mówi:
- Bierzmy szybko, nie zapominając o naszych rzeczach - i wskazując ręką na torbę.
Wchodząc do wnętrza sklepu nagle zdałam sobie z czegoś sprawę.
- Kamery! - przyznam, że wręcz wykrzyczałam te słowa.
- Co?!
- Jeśli stać ich na alarm, to powinni mieć też kamerę...
- No, w sumie
Przez krótką chwilę oglądaliśmy sufit sklepu, na szczęście żadna kamera nie była odwrócona w naszą stronę. Wiedziałam, że policja już jest w drodze, więc musiałam się pośpieszyć.
Zastanowiłam się poważnie, a moje spojrzenie padło na rozbite szkło leżące wokół. Miałam już pomysł.
- Powtórzysz swoje imię? - powiedziałam by rozładować milczenie i bardziej taktownie przedstawić swoją sugestie.
- Akira, ale sądzę, że powinniśmy zająć się kradzieżą...
- Mam pomysł, jest dosyć amatorski ( nawet bardzo ), ale na dzień dzisiejszy powinien starczyć - szybko spojrzałam w głąb ulicy sprawdzając czy nie ma policji - więc tak: jedna osoba kradnie, podczas, gdy druga zniszczy jakoś większość kamer - spojrzałam się na Akirę a on potwierdził gestem, że może być.
- To kto co robi? - zapytałam się na koniec. Chłopak spojrzał na kamery i kiwnął głową pokazując czym się zajmie, podczas gdy ja po ruszyłam w stronę półek. Wiedziałam, że muszę się pośpieszyć, ale przyznam, że patrząc na niektóre ubrania zatrzymywałam się by przyjrzeć im się dokładniej ( z jakiego materiału i takie tam). Gdy torba była już wypełniona na maksa usłyszałam głos Akiry.
- Policja jedzie!!!
- Już?! - chciałam się poruszyć, ale byłam zbyt zamurowana, żeby poruszyć choć jedną z czterech łap.


<Akira?>

poniedziałek, 13 lutego 2017

Od Immortal – CD opowiadania Barril de Oro


      Immortal nie wiedziała do końca, jak się zachować. Jej początkowy wybuch entuzjazmu przeczył obrazowi zazwyczaj opanowanej pół wilczycy, co trochę ją peszyło. Mimo to, dawno nie czuła się tak rozluźniona w czyimś towarzystwie. Czuła dziwną sympatię do tej nieco zbyt energicznej, rudej dziewczyny, która szła obok niej i beztrosko opowiadała o każdym z terenów stada. Aktualnie znajdowały się w części mieszkalnej, czyli Miasteczku. Otaczał je rząd nieco podniszczonych domków, jednak w porównaniu z tymi, w których Immortal była zmuszona kiedyś mieszkać, wyglądały całkiem znośnie.
    — Możesz sobie wybrać jeden z nich — powiedziała zachęcająco Barril de Oro — a od dzisiaj będzie to twój dom.
   Immortal kiwnęła głową, powoli wchodząc do pierwszego domku z brzegu. Wyglądał dość klasycznie. Kilka pokoi, w tym między innymi sypialnia, toaleta i kuchnia. Większość sprzętów zapewne nie działała, co jednak nie przeszkadzało dziewczynie. Przez tyle lat żyła na odludziu, bez żadnych luksusów, że brak działającej kuchenki czy umywalki nie sprawiał jej problemu. Szczerze mówiąc, prościej było jej polować w psiej postaci, więc na razie w ogóle nie potrzebowała sprzętów kuchennych.
— Może być ten — oceniła Immortal, przechodząc wzdłuż korytarza i zaglądając do innych pokoi.
— Nie chcesz obejrzeć innych domków? — Barril uniosła brwi.
— Nie muszę. Ale... — zawahała się — chciałabym zrobić coś innego — dokończyła z dziwnym błyskiem w oku.
— To znaczy? — Przywódczyni od razu się rozpogodziła.
— Coś szalonego.
Barril? xD

niedziela, 12 lutego 2017

Od Immortal



            Polowanie nie stanowiło dla niej jakiejś większej przyjemności. Robiła to, by przeżyć – nic więcej. Tak właściwie, nigdy nie zastanawiała się nad samym aktem przemocy, którą stanowiło rozszarpanie gardła biednemu, bezbronnego zwierzęciu. Bez większego żalu wykonywała tę czynność, po czym jadła do syta. Moment zadumy przychodził zazwyczaj wtedy, gdy już po przemianie zwrotnej patrzyła na swoje zakrwawione dłonie i kierowała się do najbliższego zbiornika wodnego, by je umyć. Wtedy zastanawiała się, czy zabijanie jest konieczne. Mogła przecież pożywiać się w formie ludzkiej, chociażby podkradać jedzenie ze sklepu. Rozumiała jednak, że ten sposób jest awykonalny, dlatego też musiała oddać się pierwotnym instynktom i robić to, co musiała.
            Skończyła się pożywiać i ponownie zmieniła w człowieka. Założyła na siebie dżinsy, czarną bluzę i buty. Droga do strumienia trwała około pięciu minut, a od strumienia do jej domku – dziesięć. Teraz jednak Immortal miała ochotę jak najszybciej znaleźć się w Miasteczku, dlatego ruszyła przed siebie biegiem. Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona z każdą sekundą coraz bardziej przyspieszała, aż osiągnęła taką szybkość, że krajobraz rozmywał się jej przed oczami. Uwielbiała ten pęd i uczucie wolności, które jej w tym momencie towarzyszyło.
            Niestety, sielankowy nastrój nie trwał długo. Nie przewidziała tego, że na swojej drodze napotka jakąkolwiek przeszkodę i to ją zwiodło. Zaledwie kilka sekund później zahaczyła nogą o coś, zapewne jakiś korzeń. Upadła na ziemię, opierając dłonie o podłoże w ostatniej chwili. Jej twarz nie ucierpiała, czego nie można było powiedzieć o wciąż uwięzionej nodze, którą wykręciła się pod niemal niemożliwym kątem. Do uszu Immortal dobiegł trzask łamanej kości. W tej samej sekundzie poczuła ostry ból, szarpiący jej zakończenia nerwowe.
            — Cholera! — wysyczała, zaciskając zęby i tłumiąc jęk.
            — Hej, wszystko w porządku? — usłyszała nagle.
"Jak widać, nie" — pomyślała, jednak nawet nie siliła się na ustną odpowiedź. Zamiast tego, nadal zaciskając szczękę, uniosła wzrok, by zobaczyć kim jest ów osoba, z którą miała przyjemność rozmawiać.

Akira?

sobota, 11 lutego 2017

Od Akiry

Poranny, zimny wiatr wpadający do domu Akiry przez otwarte na oścież okno zmusił go do zwinięcia się w kłębek. Miał na szczęście długą, miękką sierść, przez co nie musiał zwracać większej uwagi na panujące na zewnątrz warunki atmosferyczne. Futro idealnie izolowało psa przed napływającym z nadworu wiatrem. Pies złapał w jedną z przednich łap ogon, którego końcówką dotkną nos. Spowodowało to natychmiastowe kichnięcie. Akira podniósł łeb i pociągnął nosem, kilka razy mrugając. Powstał ospale, depcząc koc, który służył za posłanie. Nie miał pojęcia co dalej zrobić, jednak wiedział, że już nie zaśnie. Złożył koc i łapiąc go w pysk, przeniósł go na półkę. Dopiero niedawno pojawił się w owym mieszkaniu, dlatego starał się zajmować jak najmniej przeznaczonej dla jego użytku powierzchni. Nie miał pewności, że owa posesja nie zostanie mu od tak odebrana. Wszystko było również ułożone na półkach.
Szybko wyszedł z domu, podnosząc łeb do góry i zaciągając się czystym, lecz zimnym powietrzem. Jedynym celem w tej chwili było nie narobienie się i znalezienie jakiejś padliny, która mogłaby posłużyć jako śniadanie. Owczarek zaczął powoli kierować się przed siebie, a do jego nozdrzy zaczęły docierać z różnych stron, piękne zapchy. Jedyny który go zainteresował, był należący do sarny, która na pewno skończyła już swój żywot. Gdy padlina pojawiła się w zasięgu jego wzroku, beztrosko podszedł, by zatopić w niej kły. Niestety powstrzymał się, słysząc warczenie jak i inny, nieznajomy zapach. Szybko odwrócił łeb w stronę centrum wydawanego, jak okazało się za chwilę, przez Owczarka Niemieckiego warkotu. Na jego pysk od razu wkroczył niezręczny uśmiech, a ślepia zaczęły penetrować pobliskie drzewa, byleby tylko nie wdać się w kontakt wzrokowy z samcem.
- Nie wiedziałem, że to czyjeś - parsknął, odsuwając się o parę kroków w tył, aby zachować bezpieczną odległość.

Szałniś?

Od Shawna Hale'a - CD opowiadania Immortal

      Wcześniejsza stonowana, spokojna oraz - moim skromnym zdaniem - najlepsza w tej porze roku pogoda jak na złość postanowiła wedrzeć się między nasze sylwetki i rozpętać coś, czego nigdy wcześniej nie mogłem zaobserwować podczas pobytu w nowej.. sforze. Dotychczas miałem okazję na napawanie się widokiem niewinnych, obdarowanych fantastycznymi wzorami płatków śniegu, które swobodnie opadały na pokaźną warstwę białego puchu, jednakże w chwili spotkania nieznajomej dziewczyny napotkałem tylko ją. Okropną, złośliwą wichurę z udziałem nienaturalnie przerośniętych śnieżynek, które skutecznie zasłoniły mi dosyć przyjemny widok, czyli obnażoną towarzyszkę o dosyć jasnej cerze. Owszem, starałem się jakoś przerwać tę całą zawieję, w ruch poszły nawet dłonie; mógłbym powiedzieć, że w po mojej głowie krążyło wiele sposobów na uniknięcie natarczywych, białych wojowników, lecz nie byłaby to prawda. W tamtej chwili miałem wrażenie, iż w moim rozumie rozgrywa się jedna z najintensywniejszych wojen tego stulecia.
      Początkowo faktycznie zamierzałem się poddać, odpuścić jakichkolwiek prób ujrzenia postaci w nieco lepszych warunkach, aczkolwiek każda próba kończyła się tym samym. Gorzką, ciężką do przełknięcia porażką, jakiej nie doznałem już od jakiegoś czasu. Opuściłem swój wzrok, tym samym dostrzegając brązowe, wtedy już opatulone łagodną bielą buty. Strząsnąłem kilkumilimetrową warstwę lepkiego puchu z ich powierzchni, jakbym takim rytuałem miał przywołać do siebie samicę o brązowych włosach. Może i taka nadzieja była niesamowicie absurdalna, lecz było coś, co było jeszcze bardziej nieprawdopodobne - zgrabna przedstawicielka słabszej płci pojawiła się tuż przed moim nosem. Ponownie powiodłem wzrokiem w dół, aby szybko prześwietlić jej sylwetkę od samych, pozbawionych jakiegokolwiek obuwia stóp aż po głębię błękitnych, hipnotyzujących oczu. To na nich postanowiłem skupić swój wzrok, jednakże łzy, które powoli gromadziły się w zakamarkach własnych ślepi poinformowały mnie o tym, aby odtrącić wszelkie próby zatracenia się w intensywnym kolorze. Możliwe, iż byłem przyzwyczajony do spokojniejszych kolorów, może nie wierzyłem w to, że kiedykolwiek będę karał oczy tak mocnymi kolorami, a co za tym idzie, nie byłem przygotowany na odbieranie takowego odcienia. Opcji było od cholery, ale wiedziałem tylko jedno - już wkrótce miałem otrzymać reprymendę, a przynajmniej ową dostawałem za każdym razem, kiedy mój wzrok niezamierzenie powędrował ku niższej partii kobiecego ciała.
      - Witaj - usłyszałem jej głos, jednakże spodziewałem się czegoś innego. Liczyłem na jakieś rozwinięcie, właściwie byłem pewny, że jej wypowiedź będzie ciągnęła się godzinami, aczkolwiek nie było niczego więcej. Żadnego słowa, sylaby, samogłoski.
      - Nie jestem pewien, ale te zaczerwienie wskazuje na to, że musi być Ci niesamowicie zimno. - powiedziałem chłodno, aby urozmaicić milczenie czymś przyjemniejszym. Niebieskooka powoli podniosła dłoń, dokładnie obserwując każdy palec. Przez sekundę miałem wrażenie, że próbuje zrobić ze mnie krótkowidza, dlatego szybko chwyciłem rękę i wskazałem zaróżowioną część skóry.
      - Na to wygląda - odpowiedziała krótko, niemalże bez zastanowienia.
      - Masz - ostrożnie wsadziłem rękę do plecaka, już za chwilę rzucając w jej stronę dosyć mały sweterek. Rzekłbym, że pasowałby bardziej na lalkę, ale nie traciłem przy tym pewności.
Immortal?

Od Akiry - CD opowiadania Kalipso

Akira westchnął głęboko i założył nogę o nogę, opierając się o ławkę. Trochę brzydził się tą robotą, skoro jednak poleciła ją Alfa, zmuszony był zrobić należyte zadanie. Skierował wzrok na zegar, umieszczony na wysokiej wieży kościelnej. Nie było problemu z odczytaniem godziny, ponieważ wszystkie cyfry jak i wzkazówki były podświetlane. Aktualnie była 10:30. Blondyn podniósł się i rozejrzał wokół za towarzyszką, która miała mu pomóc w 'pożyczeniu' kilku rzeczy.
- Nie chowaj się - odparł głośno, ponieważ miał przeczucie, że zlecona mu dziewczyna czai się gdzieś za rogiem. Po paru minutach obok niego stała minimalnie niższa, brązowowłosa dziewczyna. Spojrzała na niego pytająco, po czym skierowała wzrok na drzwi od sklepu, do którego mieli się wkraść.
- Mam plan - Akira złapał się pod boki rękoma. Kalipso znowu zwróciła ku niemu pytające spojrzenie. - Lepiej będzie być tam w psiej formie. Gdy ktoś spotka nas później jako ludzi i rozpozna, będziemy mieli przechlapane - wypowiedział, po chwili nakazując aby Kali zmieniła swoją formę. Następnie podniósł i złożył ubrania suki które leżały na ziemi, chowając je do torby. Nie miał zamiaru oglądać kogoś ze sfory roznegliżowanego, więc zabezpieczał się za wczasu.
- Co z Tobą? - Kalipso zapytała niepewnie, powoli stawiając łapy do przodu.
- Nie dam rady rozwalić szyby jako pies - westchnął głęboko. Machnął głową na znak aby iść. Gdy stali przed szklanymi drzwiami złożył rękę w pięść i mocno walnął w szybę, która zaraz rozkruszona leżała przed nimi. Zaczął również nie miłosiernie głośno dzwonić alarm, więc nie mieli za dużo czasu.
- Bierzmy szybko, nie zapominając o naszych rzeczach - wskazał ręką położoną torbę i również przybrał formę psa.

Kalipso?

Od Kalipso

Dzisiejszy dzień zaczynał się przepięknie, mimo iż była zima ptaki śpiewały ( nie ogarniam tego) a śnieg pięknie się skrzył na słońcu. Postanowiłam przejść się po najbliższych terenach sfory. Podczas spaceru byłam tak bardzo zachwycona widokami, że nie zauważyłam wysokiego chłopaka który energicznie szedł w moją stronę. W pewnym momencie rzucił w moją stronę jakiś przedmiot i zawrócił.
Z ciekawości podniosłam przedmiot którym okazała się zwinięta w kulkę karteczka. Nie mogłam się powstrzymać, więc ją przeczytałam, oto jej treść:

" Nasza przywódczyni Barril de Oro poprosiła mnie ( w tym miejscu było rozmazane) i Ciebie Kalipso, byśmy ukradli kilka ubrań w ( nazwa sklepu). Spotkajmy się w parku na ulicy ( nazwa ulicy), o 10:30 wieczorem."

Długi czas nie wiedziałam co o tym myśleć, ale postanowiłam przyjść na spotkanie...

***

Jest dziesiąta w nocy, postanowiłam przyjść wcześniej i zobaczyć kogo przydzieliła mi alfa do napadu.
Wspięłam się szybko na pobliskie drzewo ( w nocy pomimo braku liści i tak by mnie nikt nie zauważył...) i zaczęłam czuwać...
O 10:25 zauważyłam ruch koło bramy wejściowej, na teren parku wszedł ten sam wysoki chłopak który rzucił mi karteczkę. Przez chwilę słyszałam ciche skrzypienie śniegu, i w następnej chwili obserwowałam jak rozłożył się na pobliskiej ławce. Postanowiłam się ujawnić...

<Akira?>

piątek, 10 lutego 2017

Od Kalipso

Promienie słońca delikatnie oświetlały moją psią postać, tak bardzo nie chciało mi się wstawać! Spojrzałam powoli na zegarek. Właśnie wybijała 9:00 rano, ziewnęłam i powoli wytoczyłam się z łóżka.
Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co robić, więc gapiłam się nieprzytomnie na ścianę mojego mieszkanka.
Pewnie jeszcze dosyć długo bym się tak patrzyła, gdyby nie ciche burczenie w brzuchu. Ocknęłam się z letargu, już wiedziałam co zrobię - pójdę zapolować. Wykonałam szybką gimnastykę, żeby się dobudzić i wymaszerowałam raźnie z domku. Pierwszym uczuciem jaki poczułam po wyjściu było przenikliwe zimno i zwątpienie. Zawahałam się czy dobrym pomysłem będzie dalsza podróż w poszukiwaniu jedzenia.
- Idę... - mruknęłam mało przekonująco i ruszyłam w stronę lasu. Już po kilku krokach zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie miałam innego wyboru, przecież MUSIAŁAM coś zjeść... Z tą myślą zagłębiałam się powoli w las.
***
Po godzinie bez owocnych poszukiwań byłam przemarznięta, zmęczona i okropnie głodna. Mimo moich starań nigdzie nie poczułam choć najlżejszego zapachu zwierzyny. Rozejrzałam się dookoła, ani śladu!
Byłam okropnie zdenerwowana (i do tego głodna). Dopiero po chwili sobie zdałam sprawę, że jestem lekarką
NIE łowcą. Postanowiłam, że pobiegnę do Miasteczka, i może znajdę kogoś kto pomoże mi zapolować.
Napędzona nadzieją biegłam między zaspami śniegu. Jest! Zauważyłam w oddali jakąś sukę. Zwolniłam, chyba mnie zobaczyła, przywołałam ją do siebie i wyłuszczyłam jej sprawę. Najpierw patrzyła się na mnie jak na wariatkę, ale pod koniec mojej opowieści zobaczyłam w jej oczach lekkie zrozumienie.
- I jak pomożesz mi? - zapytałam.

<Immortal?> Wybacz, że takie krótkie...

Nowy członek - Akira!


Kontakt : Kordła ♥
Imię : Wiele osób które spotkał, mówiły, że jego imię bardziej pasuje do płci żeńskiej. Jednak gdy spędziły z nim trochę więcej czasu, nie zwracały na to uwagi. Akira również nie zwraca na to uwagi i nie przeszkadza mu to.
Płeć : Jak wyżej wymieniono, jest to samiec.
Wiek : 4 lata jako pies, gdzie jako człowiek posiada ich 21.
Rasa : Po matce przejął większą część genów, przez co wygląda na Owczarka Szwajcarskiego.
Głos : Ghost
Stanowisko : Nie mógł się zdecydować w jaki sposób będzie niósł pomoc innym. Długo zastanawiał się nad posadami takimi jak medyk oraz członek korpusu stacjonarnego. Wybrał to drugie, jednak nadal nie jest na 100% pewny swojego wyboru.
Aparycja :
Człowiek [Akira to wysoki, dosyć chudy chłopak o bladej karnacji. Jego niegdyś ciemno-brązowe, teraz przemalowane na blond włosy sięgają mu do podbródka. Długa grzywka zawsze zaczesana na lewą stronę przykrywa mu brązowe oczęta. Często nosi jednak piękne błękitne soczewki, które świetnie komponują się z jego wyglądem. Na twarzy Akiry można zauważyć lekki, czarny makijaż, w którym wygląda o wiele lepiej, niż bez niego. Ogranicza się jednak on tylko do oczu, ponieważ reszta twarzy jest przykryta przepaską, która ma na celu ukryć nos Akiry, którego chłopak nie lubi. Ma dwie przepaski; jedna ogranicza się tylko do nosa i jest zrobiona z białego materiału, a druga jest zrobiona z tworzywa sztucznego i pokryta skórą, w kolorze czarnym, zakrywa ona twarz od czoła do policzków, z otworami na oczy. Chłopak ma dosyć chude nogi, trochę mniej ręce.
Zawsze jest ubrany w bluzkę, spodnie i jakąś skórzaną kurtkę, a wszystko w kolorach czerni. Dodatkami jakie nosi, są to zazwyczaj naszyjniki z równymi znakami, kolczyki, po jednym na każde ucho i pomalowane na czarno paznokcie. Buty, które są jak wisienka na torcie, to czarne glany, sięgające mu do połowy łydki.]
Pies [Formy człowieka oraz zwierzęcia u chłopaka są bardzo podobne. Jako zwierzę, Akira posiada podobny kolor futra jak i oczu, do formy człowieka. Tak jak w człowieczej formie, psia trzyma się na chudych, wysokich łapach. Przykrywa go jednak długa sierść, przez co nie wygląda na mocno wychudzonego. Stojące uszy optycznie powiększają jego łeb.
Jego psia forma najbardziej przystosowana jest do długich, szybkich biegów. Mimo swoich chudych kończyn, bez problemu da radę przebiec ze swoich lekkim ciałem paro kilometrową drogę. Nie jest jednak z siebie dumny i próbuje nabrać masy, by potem móc zrobić rzeźbę.]
Charakter : Akira mimo swojego lekko nie normalnego wyglądu, jest bardzo miłym chłopakiem. Odzwierciedla on idealnie przysłowie 'Nie oceniaj książki po okładce'. Jest przede wszystkim optymistą i nigdy się nie zraża. Wielki optymista nie przejmuje się opinią innych i zawsze musi wtrącić swoje zdanie. Szanuje również wypowiedzi innych, jednak gdy uważa, że się mylisz, nie pominie tego. Uparty jak osioł, zdeterminowany dąży do swoich celów. Lubi się również dzielić nimi z innymi. Wierzy, że każdy ma jakieś marzenie i próbuje pomóc. Właśnie, Akiera, to najbardziej pomocny chłopak z jakim miałeś okazję się poznać. Zawsze rzuci wszystko co robi na bok, byleby tylko pomóc.
 Wesoły. Posiada wysokie poczucie humoru i zawsze na jego twarzy można zauważyć wielki uśmiech. Lubi także opowiadać, czasami suche, dowcipy. Ma dystans do siebie, lubi śmiać się ze swoich wad. Jednak w na stronie próbuje zmieniać lub przykrywać swoje niedoskonałości, czego idealnym dowodem jest przepaska zakładana przez Akirę na swój niedoskonały nos.
 Beztrosko często pakuje się w kłopoty, co jednak mu nie przeszkadza. Lubi zwracać na siebie uwagę robiąc, według niego, śmieszne rzeczy. Nigdy się nie gniewa, a obelgi puszcza po mimo uszu. Nie obrazi się jednak gdy ktoś wymyśli mu przezwisko, pasujące do jego osoby.
 Jest osobą wrażliwą i przy byle jakiej, smutnej scenie płacze. Bardzo łatwo się wzrusza. Jeśli opowiesz mu historię swojego życia, nie zdziw się, jeżeli polecą mu łzy i przytuli Cię mocno. Taki już jest i nie wstydzi się tego.
Partner : Chłopak nie koniecznie ugania się za płcią przeciwną, ani za tą samą. Jeszcze nigdy nie poczuł się specjalnie przy określonej osobie.
Rodzina : Nigdy nie ciągnęło go do odkrycia swojej rodziny, do poznania ojca lub matki. Zrozumiał, że jeżeli go oddali pod opiekę sierocińca, to był im po prostu nie potrzebny. Nie miał zamiaru ciągnąć dalej tego tematu.
Wcześniej poznał jednak chłopaka, w tym samym wieku co on, z którym stali się nierozłączną parą. Owy chłopak miał na imię Uruha. Poznali się w szkole średniej i zawsze dzielili ze sobą zainteresowania. Niestety później kontakt drastycznie się urwał, przez co Akira miał chwilę załamania. Na szczęście podniósł się już z tego, jednak nie ma najmniejszego zamiaru zapominać o Urusze.
Ekwipunek : Akira nic nie posiada niczego jako ekwipunek. Jedyne to co ma cenniejszego, to połowa medalionu przyjaźni, który nosi jako bransoletkę. Drugą połowę ma oczywiście Uruha.
Historia : Napiszę...

Od Immortal

            Nigdy nie lubiła zimy. Zima oznaczała mróz i śnieg, a co za tym idzie, utrudniała polowanie. Dlatego teraz z nieufnością przyglądała się białym płatkom, osiadłym na wszystkim wokół. W swojej zwierzęcej postaci nie odczuwała takiego zimna jak w ludzkiej, dlatego też teraz spokojnie siedziała swoimi czterema literami w śniegu, nie bojąc się, że coś sobie odmrozi. Musiała przyznać, że gruba sierść na coś się przydawała, chociaż noszenie jej latem było prawdziwą katorgą.
            Nie, żeby narzekała. Przez ostatnie lata przyzwyczaiła się do wad i zalet każdej pory roku. Zdążyła się dobrze zahartować, więc marne minus dwa stopnie nie robiły na niej większego wrażenia, zwłaszcza, że nie raz surowe mrozy osiągały o wiele bardziej imponującą temperaturę. Takie dni Immortal spędzała skulona w porzuconym domku, który obrała za swoją kryjówkę, okrywając się kilkoma nadgryzionymi przez szczury kocami.
            Uniosła łeb i przyjrzała się ciemniejącemu niebu. Zmierzch miał zapaść już niedługo. Dzisiaj była pełnia, jej ulubiony dzień każdego miesiąca. Nie ważne, czy słońce, deszcz czy zawieja, ona zawsze wychodziła z kryjówki i przez kilka godzin obserwowała okrągły księżyc na tle ciemnego nieba. Obecnie szczęście jej sprzyjało, więc Immortal uznała, że nie musi się martwić o nagłe załamanie pogody.
            Zanurzyła pazury w warstwie śniegu i powoli przesunęła łapę do przodu, uważnie przyglądając się zostawionym przez siebie śladom. Żłobienia były nierówne, jednak wbiły się na tyle głęboko, by odkryć kawałek zamrożonej trawy. W duchu westchnęła, po czym zaczęła energicznie rozdrapywać te miejsce. Zapewne wyglądała idiotycznie, skrobiąc pazurami w prawie nagi, lodowaty kawałek gleby, jednak miała to, kolokwialnie mówiąc, gdzieś. Przybliżyła nos do ziemi, węsząc i starając się poczuć chociaż najsłabszą woń kwiatów, trawy, piasku, czegokolwiek związanego z wiosną.
            — Hm, witaj? — usłyszała. Podniosła łeb, bez zbędnych emocji spoglądając na nowo przybyłego człowieka. Mówił chłodnym, lekko zachrypniętym, seksownym głosem. Charakterystycznie uniesione brwi świadczyły o tym, że chłopak, a tak właściwie to już prawie mężczyzna oczekuje odpowiedzi bądź jakiegokolwiek znaku, że nie jest głuchoniema ani niewidoma i zarejestrowała jego obecność tutaj. Uznając, że nie może być nieuprzejma, zlustrowała wzrokiem jego wysoką sylwetkę odzianą w ciemne ubrania, jednocześnie skupiając się na mrowieniu, które odczuwała w łapach. Pozwoliła, by uczucie rozprzestrzeniło się, a chwilę później gorąco oblało całe jej ciało. Poczuła, jak jej członki się rozciągają, ciało zmienia kształty, a całe futro znika. Wydawać by się mogło, że minęło więcej czasu, choć tak naprawdę powrót do ludzkiej postaci zajął jej zaledwie kilka sekund. Podniosła się z kolan, po czym stanęła przed nowym towarzyszem wyprostowana i całkiem naga. Spojrzała w jego tęczówki z dużą pewnością siebie. W jej oczach dało się ujrzeć iskierki rozbawienia.

Shawn?